O wprowadzeniu w Polsce podatku katastralnego słychać co jakiś czas. Sama nazwa brzmi dla niektórych przerażająco, nie mówiąc już o wszystkich kłopotach, jakie się za nią kryją – i jakie mogłyby (jak wielu uważa) doprowadzić do ruiny właścicieli mieszkań. Jak to jest naprawdę z podatkiem katastralnym i czy jest się czego bać?

Podatek katastralny – wyjaśnienie terminu

Kwestia podatku katastralnego wraca w Polsce co jakiś czas. Ostatnio znów stało się o niej głośno, z uwagi na podniesienie tej kwestii na forum publicznym w związku z wyborami parlamentarnymi do Sejmu. Zapowiedzi wprowadzenia tego podatku są dla wielu na tyle przerażające, iż funkcjonują niczym straszak. Część osób nie ma jednak pojęcia, czym tak naprawdę jest podatek katastralny i w jaki sposób by się go obliczało.
Otóż, podatek katastralny jest obliczany nie od powierzchni nieruchomości, lecz od jej wartości. Im więcej jest warta dana nieruchomość, tym większą opłatę należy za nią uiścić – bez względu na to, jaki metraż posiada. Podatek katastralny funkcjonuje w wielu krajach zachodnich – i tam wartość tej daniny wynosi około 2 – 3 procent wartości całej nieruchomości. Rzeczywiście, w przeliczeniu na polskie realia wartość ta może się wydawać przerażająca – ponieważ oznaczałaby płacenie nawet kilku tysięcy podatku rocznie, podczas gdy teraz wynosi on kilkadziesiąt lub w poszczególnych przypadkach kilkaset złotych rocznie. Stąd też pojawiają się głosy, że podatek katastralny byłby dla wielu właścicieli mieszkań katastrofalny.

Wady i zalety podatku katastralnego

Na razie każdy rząd obawia się wprowadzenia tego podatku, mimo że – jak twierdzą eksperci – sprawdza się on w innych krajach i dzięki niemu podnosi się chęć kształtowania naszych miast. W tym centrów owych miast – a obecnie rozbudowywane są głównie tańsze obrzeża. Za podatkiem opowiadają się też władze lokalne, ponieważ oznaczałby on większe wpływy do budżetów samorządowych oraz odciążenie budżetu państwa.

Dla przeciętnego Kowalskiego sprawa nie jest już jednak tak różowa – posiadanie mieszkania w centrum miasta byłoby po prostu nieopłacalne, ponieważ przy często małym metrażu musiałby on płacić horrendalnie wysoki podatek (mieszkania w centrum są zwykle bardzo wartościowe). Z racji na to wiele osób nie byłoby w stanie takiego mieszkania utrzymać, a to wymusiłoby na nich podniesienie ceny wynajmu – co z kolei uniemożliwiłoby wynajęcie mieszkania na przykład studentom. Młode małżeństwa, które wzięły kredyt na zakup własnego mieszkania również musiałyby zacisnąć pasa, żeby móc uiścić taką roczną opłatę. Czy zatem podatek zostanie wprowadzony? Miejmy nadzieję, że nie – przynajmniej nie w najbliższym czasie.