W ciągu ostatnich kilku miesięcy zauważalny staje się chaos na rynku złota. Zarówno złota inwestycyjnego, jak i produktów finansowych szeroko związanych z instytucjami z branż zajmujących się złotem. Spowodowane jest to oczywiście sytuacją geopolityczną, ale wygląda zupełnie inaczej, niż mogliby się tego spodziewać i spodziewali się tego analitycy w swoich zeszłorocznych prognozach na obecne miesiące. Zazwyczaj jest tak, że kiedy świat jest w szponach jakiejś poważnej zawieruchy, wartość złota i związanych z nim sektorów gospodarki rośnie. Niezbyt szybko, ale rośnie, ponieważ złoto jest najlepszym instrumentem hedgingowym. Na początek roku prognozowano stopniowy spadek popytu na ten metal szlachetny, ponieważ spodziewano się, że świat zacznie się normalizować po kryzysie ekonomicznym, ale agresja Rosji na Ukrainę spowodowała, że przyszłość stała się bardzo niepewna. Może nie pod względem militarnym, bo tutaj nic nam nie grozi, ale pod względem gospodarczym. Złoto weszło jednak w średnioterminowy trend boczny, który wydaje się być nieskłonnym do jakiegokolwiek przebicia w górę. Widzimy nawet pewne spadki, których nie da się wytłumaczyć niczym specjalnym, nawet spekulacją, co zbija inwestorów z tropu.